Pulcherrimae auditrices (czyli: najpiękniejsze audytorki) – zwrócił się któryś z Ojców Soborowych do kobiet, chcąc odnotować ich obecność na sali obrad Soboru Watykańskiego II. Padały również inne kwieciste określenia. Dopiero podczas obrad nad schematem Gaudium et Spes Pilar Bellosillo, reprezentująca World Union of Catholic Women Organizations, czyli 36 milionów kobiet na całym świecie, zwróciła uwagę, by przestali ją porównywać do kwiatów i promieni słońca, bo te wyobrażenie nie mają nic wspólnego z prawdziwym życiem. „Taki oderwany od życia język stawia kobietę na piedestale, zamiast na tym samym poziomie co mężczyznę – powiedziała. „To źle służy kobietom, bo nie bierze poważnie pod uwagę ich równej godności i człowieczeństwa.”
Obecność kobiet na soborze, którego hasłem było aggiornamento, wcale nie była oczywista. Był początek lat sześćdziesiątych, miejsce kobiet zmieniało się nie tylko w świeckim świecie, ale też w kościele. Kobiety były aktywne w organizacjach katolickich, działały w apostolacie świeckich. Nie mówiąc o tym, że po prostu stanowiły więcej niż połowę wiernych i były zwyczajnie zaangażowane w życie swoich parafii. Jednak jeszcze przed soborem na niemieckiej konferencji prasowej, na pytanie dziennikarki o obecność kobiet na soborze, prowazący odparł, że chyba na Soborze Watykańskim III. Dopiero podczas drugiej sesji soboru, 23 października 1963 Léon-Josef Kardynał Suenens, arcybiskup Malines z Belgii, stwierdził że brak udziału kobiet w soborze jest bez sensu w czasie, kiedy są one wszędzie, niemal na księżycu. „Również kobiety powinny zostać zaproszone jako audytorzy – mówił – O ile się nie mylę, stanowią połowę ludzkości!”
W podobnym duchu zwrócił się do soboru następnego dnia melchicki arcybiskup George Hakim z Galilei, kiedy krytykował tekst deklaracji o kościele za kompletny brak wzmianki o kobietach, podczas gdy Kościół tyle zawdzięcza pełnej poświęcenia pracy kobiet. (wszystko dzień po dystrybucji pośród ojców dokumentu o apostolstwie świeckich). Uwagi kard. Suenensa i bp. Hakima rozwścieczyły podobno konserwatystów, z włoskimi biskupami na czele. Niemniej Paweł VI zdecydował się zaprosić kobiety, które rok później pojawiły się na soborze.
Audytorki zostały na sobór zaproszone na trzecią sesję, dopiero jesienią 1963 roku. Pierwszy raz w historii kobiety uczestniczyły w soborowych obradach. Watykan nie był na to przygotowany nie tylko mentalnie. W miejscu obrad brakowało choćby damskich toalet. Szybko okazało się, że panie potrzebują osobnej kafeterii, bo przecież nie mogą cisnąć się z kardynałami w tej samej kolejce po kawę. Podziału kafeterii na męską i żeńską (a nie dla duchownych i świeckich) z początku pilnowano restrykcyjnie. Było to o tyle istotne, że jak na każdej wielkiej konferencji, przerwa i posiłki były na soborze czasem dyskusji, poznawania ludzi, planowania sojuszy. Panie skazane na osobną kawiarnię były z tej części soborowego życia wykluczone. Ponoć kiedy mężczyźni zaczęli przychodzić do kobiecego baru, pojawił się szwajcar i ich nie wpuścił. Jose Alvares-Icazas, chcący napić się kawy z własną żoną, również audytorką soboru, interweniował aż u abp Felici. Jak zauważał Jose, ironiczne było dyskutowanie o kościele w świecie współczesnym, przy jednoczesnym ignorowaniu zasad tego świata.
„Nie ma nic bardzo ekscytującego lub odważnego w zaproszeniu dwudziestu trzech kobiet, jako niemych obserwatorek na zgromadzenie jakichś trzech tysięcy mężczyzn, tak długo jak nie dodamy, że to zgromadzenie to ekumeniczny sobór Kościoła rzymsko-katolickiego i że nigdy wcześniej w historii kobiety nie były na soborach obecne.” – pisała autorka pierwszej książki na ten temat, Carmel McEnroy, która wykonała detektywistyczną pracę tropiąc kim były i co wniosły audytorki na soborze. Zwłaszcza, że i zapraszanie nie obyło się bez problemów. Gdy 14 września 1964 papież Paweł VI powitał kobiety, w bazylice nie dało się ich dostrzec. Dziennikarze wytężali wzrok, ale okazało się, że zaproszenia nie doszły na czas. Tydzień później pojawiła się pierwsza audytorka, Maria Luisa Monnet z Francji, przewodnicząca International Federation of the Independent Social Welfare Organizations. Monnet była w Rzymie podczas soboru, bo jako szefowa katolickiej organizacji chciała trzymać rękę na pulsie i poznawać ludzi. Dlatego mogła błyskawicznie odpowiedzieć na zaproszenie. Kiedy weszła na obrady abp Denis Hurley z Durbanu w Afryce Południowej powitał ją słowami: „Kwiaty w końcu zakwitły w naszym kraju.”
„Byłyśmy albo ignorowane albo lekceważone” – podsumowuje soborowe doświadczenia Mary Luke Tobin. I wymienia trzy kategorie ojców soborowych: tych, którzy naprawdę doceniali ich obecność; obojętną większość, która często unikała bezpośredniego spotkania; tych, którzy w oczywisty sposób niezadowoleni z obecności kobiet unikali ich kompletnie. Ale były. Dwadzieścia trzy, w tym 19 singielek lub zakonnic, trzy wdowy i jedna zamężna. Uczestniczyły w czym mogły, niektóre bardzo aktywnie starały się wpływać na to co mogły, na komisjach i za kulisami. Wszystkich Ojców Soborowych było zaś 3058, do tego eksperci (również mężczyźni).
Są zdjęcia i filmy z chwili, gdy Ojcowie Soborowi wchodzą do Bazyliki św. Piotra: z różnych krajów, różnych kolorów skóry. Zawsze patrząc na nie, wzruszałam się, myśląc sobie, że tu widać Kościół powszechny. Ale po przeczytaniu książki McEnroy, Guest in their own house, już tak nie umiem. Widać na tych zdjęciach Kościół powszechny, w którym nie widać kobiet. Co w tym wzruszającego?
Wzruszający jest fakt z jaką determinacją kobiety dopominają się o miejsce w Kościele podkreślając swoje istnienie. Bogurodzica, za sprawą której ziemia jest pełna Jego stworzeń, jak dotąd nie zrobiła na męskiej połowie większego wrażenia, pomimo, bezspornego i niepodważalnego faktu, ze owo poruszenie(ekstaza), ów akt stwórczy jest pieśnią pochwalną na cześć kobiecej natury świata.
Swego czasu sądziłam, podzielając opinię wielu teologów, iż nie potrzebny jest trzeci Sobór, ponieważ trzeba wpierw zrealizować postulaty Soboru Watykańskiego II które do tej pory, ani w połowie nie doczekały się realizacji. Dziś już wiem,wiem na pewno, że aby to nastąpiło potrzebne jest zwołanie III Soboru z większym udziałem kobiet, ponieważ dopiero one będą gwarantem podjęcia działań w obszarach, które dotąd nie zostały tknięte, bo i po co…
„Widać na tych zdjęciach Kościół powszechny, w którym nie widać kobiet. Co w tym wzruszającego?” To pewnie widok Pana Jezusa i 12 apostołów też by panią nie wzruszył. Tylko człowiek zniewolony ideologią może się wzruszać ilością jakiejś płci, grupy czy klasy społecznej na fotografii. Komuniści pewnie wzruszali się jak widzieli robotników na fotografiach. Feministki wzruszają się kobietami… Groteskowe.
Ależ wzrusza mnie widok Mistrza z uczniami, zwłaszcza że tylko jeden dotrwał do końca,podobno.
Wzruszające są sceny biblijne w których Jezus spotyka się z kobietami i nie potrzebuje pośredników, rozmawia z nimi w cztery oczy. Spotkania owe są wyjątkowe, albowiem nawiązują do bardzo ważnych wydarzeń celebrowanych po dziś w Kościele, jak komunia, sakrament chrztu i ostatnie odnotowane jako spotkanie w 'nowym ciele’. Wybrały najlepszą cząstkę i nie jest to ani władza,ni przywileje, tudzież honory zajmowane stanowiska i pierwsze miejsca, które nie świadczą bynajmniej o bliskości. Co ciekawe są wszędy tam, zwłaszcza tam, gdzie Jezus wydaje się być osamotniony, potrzebujący ciepła, współczucia, spotkania z drugim człowiekiem, zawsze w pobliżu.
Jezus rozmawiający z feministkami. nie do wiary, dla niektórych. No cóż 'święty celibacie’, jak powiedziałby nie jeden ksiądz.
Korespondencja z Żuław Wiślanych. Z ludźmi jest niestety tak, że emocje często biorą górę nad rozumem. Zazwyczaj przyjmuje się, że jest to powszechna przypadłość kobiet. Oczywiście nie musi to oznaczać, że rozum u kobiet jest słabszy, a jedynie to że emocje u kobiet są bardzo silne. Moje obserwacje nie potwierdzają w pełni tej dość jednak powszechnej w naszym społeczeństwie ( i nie tylko w naszym ) opinii. Poseł Niesiołowski nie jest przecież jedynym mężczyzną, który pod wpływem silnych ( i raczej negatywnych ) emocji odlatuje w świat, w którym sens jedynie ma to co sensu nie ma. Jednakże istotnym faktem ( zweryfikowanym także naukowo ) pozostaje to, że kobiety nawet jeśli tego nie chcą często powodują nieczyste myśli, dekoncentrację, a nawet prowadzą do wojny albo przynajmniej do mordobicia.
„.. kobiety nawet jeśli tego nie chcą często powodują nieczyste myśli..” Chyba każdy osobiście odpowiada za swoje myśli, nie sądzi Pan? Ja wiem że Pan pewnie nie miał złych intencji ale według mnie za tym kryje się szkodliwe dla kobiet myślenie mężczyzn na ich temat.
Nie sądzę. Jak się tworzą myśli, skąd przychodzą to bardzo ciekawe zagadnienie. Posiadana wiedza, różne życiowe doświadczenia, ludzie, których spotykamy, a także inteligencja, emocje i inne personalne predyspozycje – to wszystko ma zapewne wpływ na myśli, które nas nawiedzają. No więc jakiś wpływ rzeczywiście mamy ale przecież nie jesteśmy w stanie naszych myśli w pełni kontrolować. Czasem nawet tak jest, że ludzie mają do czynienia z natręctwem myśli i wtedy trzeba dać zarobić psychoterapeutom. Proszę się nie martwić. III Sobór Watykański będzie miał silną, ofensywną reprezentację kobiet. Rola kobiet przy bezpośrednim podejmowaniu decyzji rośnie wszędzie, na całym świecie. W Kościele katolickim też.
SW II to największa tragedia w dziejach świata. To Odstępstwo zapowiedziane przez św. Pawła 2 Tes. jako znak końca świata.
Prawda o świecie nie jest łatwa do przyjęcia, bo nasza duma ludzka nie pozwala nam przyznać się nawet przed samym sobą do tego, że być może całe życie żyliśmy w błędzie.
Tyle zła nie było nawet za Dni Noego, dlatego polecam prawdę objawioną przez Boga i ostrzegam przed piekłem, do którego ludzie wpadają jak rzęsisty deszcz.
Czy wiesz w jakich czasach żyjemy?
http://tradycja-2007.blog.onet.pl/
Bije z tego bloga naturalnoscia i szczeroscia. Ciesza mnie takie posty, zgadzam sie z kazdym zdaniem.
Swietny blog. Naprawde masz smykałke do pisania:)
Tomek / Moniko,te słowa nie są obraźliwe nawet gdyby padły to by była taka lekka riposta.Wiem, że to jest trdune czasami do zaakceptowania, ale wielu miejscach w kościele panują iście koszarowe stosunki, z słownictwem co prawda cywilizowanym i ogf3lnie przyjętym, ale i tak mocno stawiającym człowieka do pionu i ostro raniącym.