Pierwszy raz o kobietach w Watykanie mówiono na nieszczęsnym Spotkaniu Plenarnym Papieskiej Rady Kultury (zwykle co dwa lata), którą poprzedzała pospieszna akcja #lifeofwomen. Na tym blogu zachęcałam by się w nią włączyć, bo kiedy Watykan uchyla okienko, to trzeba korzystać. Wyszło jak wyszło, a wspólnego efektu w postaci filmu i opinii kobiet nigdy nie zobaczyliśmy online. Mamy zapis z otwarcia konferencji, migają filmy, ale raczej te profesjonalnie nakręcone w tym celu przez kongregację, a nie te przysłane w ramach crowdsourcingu. Akcja społeczna (a że jednak był efekt wiadomo, śledząc feministyczne blogi) nie została usłyszana. Jakby ktoś chciał zobaczyć to otwarcie, to wyglądało TAK.
Przy okazji kard. Ravasi zebrał sporo krytyki, za pospieszną akcję, za niezborny filmik ją promujący, nawet za dziwny angielski akcent włoskiej aktorki Nancy Brill,, która w nim występowała, za zbliżenia na jej rzęsy i oczy (no, przecież kobieta…). Krytykowano też, że watykańskie wideo epatuje blond aktorką, podczas gdy stanowisko przygotowujące konferencję krytykuje operacje plastyczne. Właściwie czepiano się wszystkiego. Anglojęzyczna wersja filmu szybko zniknęła z internetu. Szybko też zaczęto mówić, że Rada Kultury chciała użyć social media, ale się na nich nie zna. Poza tym, potrzebny był kwiatek do kożucha, a pewnie (tego oficjalnie nie wiemy, ale taki wniosek się nasuwa jeśli wyszukać hash tagi) najbardziej zmobilizowaną grupą kobiet, okazały się różnej maści kościelne feministki.
Wkrótce potem przyczepiono się do dzieła sztuki, które zostało użyte w materiałach konferencyjnych. Wenus Odrestaurowana (1936), rzeźba artysty o nazwisku Man Ray (1890-1976) budziła nie najlepsze skojarzenie. Bez głowy, bez tożsamości, tylko biust, brzuch i krępująca ją lina. I choć została wzięta w obronę przez historyków sztuki, (również Micol Forti, szefową kolekcji sztuki wpółczenej w Muzeach Watykańskich), artyście wypomniano ustępy z pamiętników w których wspominał o brutalnych stosunkach seksualnych. Kard. Ravasi próbował jeszcze tłumaczyć, że rzeźba obrazuje to, że wiele kobiet wciąż doświadcza przemocy, walczy o wolność ich głosy nie są słyszane. Szybko jednak padło pytanie, czy ma na myśli, że dzieje się tak również w Kościele. Wenus wymieniono szybko na obraz Święta Godzina (1907) szwajcarskiego malarza Ferdinanda Hodlera. Zatem klapa wizerunkowa o jaką trudno.
Kate McElwee z Women’s Ordination Conference, która była obecna na inauguracji w Teatro Argentina podsumowała potem zalety i wady tego spotkania. Wśród zalet, że w ogóle zadano kobietom pytanie kim są. Oraz, że pośród świadectw widocznych na ekranie pojawiło się wystąpienie z TED Anne Marie Slaugter, ekspertki politycznej, oraz włoskiej teolożki Marinelli Perroni.
Wady jednak jakby przeważają, i to na pierwszy rzut oka. Mężczyźni występowali na scenie czytając cytaty z mężczyzn dotyczące kobiet, w tle przygrywał zespół jazzowy złożony z mężczyzn. Na scenę wyszło młode małżeństwo, ale mówił tylko on. W tle często widać było zakupione w agencjach zdjęcia różnorodnych kobiet, w etnicznych strojach, zbliżenia młodych i zniszczonych wiekiem twarzy z różnych stron świata. Bezimienne ilustracje. Błędy, których na prawdę nie powinno się już popełniać.
Nietrudno się zgodzić z Kate, że całość była niezdarna i pełna usterek. Może i intencje były dobre, ale konferencja okazała się papierkiem lakmusowym watykańskiego postrzegania kobiet.
Z resztą, inną wizualną stroną sesji plenarnej Rady Kultury są zdjęcia. Kobiety w kościele, jako żywo. Może zamiast konferencji i pozornego słuchania głosów kobiet rada powinna zwyczajnie włączyć więcej z nich do swego grona? Póki co jej członkami jest 16 kardynałów, 14 biskupów i 4 ludzi kultury, czy raczej mężczyzn kultury, bo faktycznie są to sami mężczyźni. Wśród konsultorów, czyli osób które są proszone o opinie i czasem zapraszane na spotkania jest 28 mężczyzn (w tym bardzo wielu księży) i 7 kobiet. Zamiast więc zajmować się zgubnym wpływem operacji plastycznych, Papieska Rada Kultury lepiej przysłużyłaby się kobietom, przyglądając się sama sobie.
Drugi raz, kiedy temat i głos kobiet pojawił się ostatnio w Watykanie, to konferencja The Voices of Faith organizowana przez fundację Fidel Götz, która 8 marca 2015 odbyła się po raz x, tym razem w samym sercu Watykanu, bo Istotą wydarzenia jest właśnie to, czego nie było na spotkaniu Ppaieskiej Rady Kultury: słuchanie głosu kobiet z różnych stron świata. I to głosów niebanalnych. W tym roku przemówiły choćby Tina Beattie, teolożka feministyczna z Wielkiej Brytanii, Astrid Lobo Gajiwala, teolożka i lekarka z Bombaju, zachwycające ale i mocno feministyczne bohaterki mojej książki Kościół kobiet. O samej konferencji trzeba tu będzie napisać osobno, cytując obszernie to, co mówiły uczestniczki i przedstawiając je. Na razie odnotujmy, że to się na prawdę wydarzyło. A wydarzyło się, bo szefowa fundacji Chantal Goetz usłyszała pytanie dziennikarza zajmującego s^ę Watykanem: co kobiety właściwie robią w Kościele. Krótko potem pojawił się papież Franciszek mówiąc o potrzebie obecności kobiet w Kościele. Chantal Goetz postanowiła pokazać, co już się dzieje ale też dać kobietom mówić własnym głosem. Jeśli macie wolne 4 godziny i znacie angielski, to bardzo polecam film z całości konferencji, o której transmisję w czasie rzeczywistym i zapis zadbali organizatorzy. Droga Papieska Rado Kultury, tak to się właśnie robi!
Trzeci raz głos kobiet i o kobietach wybrzmiał w Rzymie pod koniec kwietnia. Otwierając 28 kwietnia konferencję “Kobiety w Kościele” na Papieskim Uniwersytecie Antonianum, siostra Mary Malone, która jest pierwszą kobietą rektorem papieskiego uniwersytetu mówiła: „Kobiety nie są tylko gośćmi w Kościele – jesteśmy Kościołem, i chcemy nim być jeszcze bardziej.” Podkreślała też, że nie wystarczy że kobiety przemyślą swoje miejsce w Kościele, bo mężczyźni też je muszą przemyśleć. Szefujący Papieskiej Radzie Kultury kardynał Gianfranco Ravasi otwierając spotkanie cytował Germaine Greer mówiąc: my kobiety wiemy kim jesteśmy, ale nie wiemy kim możemy być albo kim mogłyśmy być. Przedstawił też krytyczną analizę historii nauczania o kobietach, ale dodał ostrzeżenie przed gender. W reakcji na słowa kardynała włoska teolożka, profesor Cettina Militello przedstawiła swoją krytykę kościelnego nauczania o kobietach a Inter Insignores – dokument Pawła VI, który jako pierwszy pisał o niemożności święceń kobiet – nazwała dewastującym. Prosiła też o bardziej zniuansowane podejście do gender, krytykując Kongregację Nauki Wiary i dwóch ostatnich papieży, którzy je demonizują. Franciszek faktycznie nie tak dawno temu porównał gender do broni nuklearnej. Jak pisze Kate McElwee, relacjonująca konferencję dla Women’s Ordination Conference, trudno było wyczytać na twarzy kardynała reakcję, kiedy występowała prof. Militello.
Czy coś się już zmieniło? Pojawiła się symboliczna rysa. Papieska Rada Kultury przyznała, że jej nie wyszło. Feministyczne katoliczki opowiadały o sobie w sercu Watykanu, a potem konferencję o kobietach na papieskiej uczelni otworzyła siostra-rektor, a teolożka feministyczna odniosła się krytycznie do wcześniejszej wypowiedzi obecnego na sali kardynała.
Może jednak coś się dzieje….
Pani Zuzanno, nie jestem na Facebooku, więc nie „polubię”. Kupiłam przedwczoraj „Kościół kobiet”. Pochłaniam. Dziękuję za tą książkę – cokolwiek miałoby z tej lektury wyniknąć – głośna obecność czy…odejście z hukiem. Dziękuję.
Ech, wiem, jest Pani bardzo zajętą kobietą, więc nie wypada marudzić… ale brakuje mi Pani pisania na blogu.
Wszystkich możliwych błogosławieństw!
Przypomniała mi się Pani w związku z dzisiejszym „czarnym marszem” i odkryłam Pani bloga. Chyba będę tu częściej zaglądać, bo to jest coś, na co warto stracić trochę czasu. „Kościół kobiet” przeczytałam podczas wakacji w ubiegłym roku. Komentarz spóźniony, ale nie mogę go sobie odmówić. Wszyscy wkoło mają wiele do powiedzenia o kobietach, ale nikt za bardzo nie chce słuchać ich samych. Dziękuję za odwagę i za książkę. Czytając ją myślałam, jakby to było dobrze gdyby moja córka umiała kiedyś tak odważnie myśleć i działać.
Życzę Pani Bożego błogosławieństwa.