Sednem najważniejszego święta jest dom i odbywająca się wieczorem kolacja. Przewodniczącym tej szczególnej liturgii głowa rodziny. To od każdego zależy jak przygotuje najważniejszy element tych świąt: seder.
Kolacja w czasie której potrawy nie są najważniejsze, a początek posiłku odwleka się czasem znacząco, ustępując miejsca tłumaczeniu po co się tu zebraliśmy. Najważniejsze jest właśnie objaśnianie. Rabin Gamaliel mówił: „Każdy, kto w Pesach nie objaśnia tych trzech rzeczy, nie wypełnia obowiązku”. Trzeba więc sobie i zgromadzonym opowiedzieć czym są pascha, maca i maror. Czym były i czym są dla nas dziś. Bo nie o wspominanie historii tu chodzi, ale o to, że to właśnie my, siedzący przy tym stole, tej nocy wychodzimy z Egiptu.
Seder u Y. W profesorskim domu zbierają się synowie z żonami i rodzina żony z kibucu. Trzy rodziny, trzy tradycje, wiele melodii na które będą chcieli zaśpiewać psalmy i piosenki. Różne czasem zwyczaje, konieczność tłumaczenia, że w tym domu gorzkie zioła to chrzan, ale u M. i N. zawsze jadło się sałatę. Ok, trochę jak u nas gdy w wigilię pojawia się spór o kluski z makiem. Jednak jak mówiłam, nie jedzenie jest tu ważne.
Pokolenie rabinów z Jawne stworzyło to święto trochę od nowa. Nie było już świątyni, wokół której koncetrowały się obchody, gdzie składano baranki na paschalną ofiarę. Spisali scenariusz kolacji, przenosząc święto do domu, ale też sprawiając, że można je było świętować tam gdzie się było. Zbyt ważne święto, żeby mogło przepaść razem ze świątynią.
„Aktualizacja i przepisywanie tradycji sederu, wymyślanie jej na nowo jest w jakimś sensie w centrum ten tradycji właśnie. Dlatego są rzeczy które zmieniliśmy” – tłumaczy Y., otwierając reformowaną izraelską haggadę. Jest bardziej egalitarna, jak to u reformowanych. Do pięciu tradycyjnych kielichów wina dodano nawet szósty kielich, kielich wody na wspomnenie Miriam. „Niektóre modlitwy wpisaliśmy po lewej stronie, żeby o nich pamiętać, ale nie będziemy ich odmawiać. Zbyt są gorzkie, lub trudne. Haggada to tradycja diaspory, żyjemy we własnym państwie, musimy modlić się czasami nieco inaczej – objaśnia gospodarz, a jednocześnie współautor.
Wspominają haggadę kibucników, której elementy włączono do tej refomowanej. Ktoś widział kiedyś bardziej socjalistyczną haggadę Haszomer Hacair, ale też taką napisaną przez komunistów. Haggady feministek. „Różne są te próby aktualizacji, bardziej lub mniej udane, ale mamy do niej prawo” – podsumowuje Y. Zobaczcie, że nawet jeśli zupełnie świeccy to sięgali po opowieść o wyjściu z Egiptu i wpisywali swoje nowe idee w stare żydowskie święto, bo tak jest ważne.”
Młodzeż podchwytuje i pyta, co zmieniono w hagadzie którą mamy w rękach i dlaczego. Przerywa i nie zgadza się czasem, innym razem dopowiada własną interpretację. Jak to tak na prawdę było z wyjściem z Egiptu spierają się R. i E., obaj studenci historii. Słuchamy więc o polityce sprzed trzech tysięcy lat. Zaraz potem o tym gdzie w haggadzie znajdziemy ślady polemik z chrześcijaństwem i obronę przed jego antyjudaizmem będziemy obie opowiadać z N. Wygląda na to, że chodziłyśmy na zajęcia tych samych wykładowców… Ale o co chodzi z tym midraszem, buntuje się najmłodszy przy stole, który nie do końca zrozumiał opwieść starożytnych rabinów o Mojżeszu i zmusza dorosłych żeby wytłumaczyli jeszcze raz.
Wychodzenie z niewoli, sprawiedliwość społeczna, obywatelska odpowiedzialność, stosunek do Palestyńczków i do imigrantów… dyskusjom na tematy bieżące, ale związane z wyjściem z Egiptu nie ma tego wieczoru końca. E. opowiada o Ameryce Południowej, z której właśnie wrócił po rocznej podróży, już tradycyjnie odbywanej przez młodych Izraelczyków po zakończeniu armii. W między czasie śpiewamy „Uwolnij mój lud” na melodię ułożoną przez amerykańskich niewolników, a potem melodię przywiezioną przez rosyjskich Żydów, którą ułożyli refuznikim w latach siedemdziesiątym. Dyskutujemy, przekonujemy, objaśniamy.
To co mnie zawsze najbardziej uderza przy stole to, że to jest ICH liturgia. Zaczynając od mozolnego przygotowania domu, uprzątnięcia z niego hamecu (kwasu), a zatem wielotygodniowych porządków w tradycyjnych, lub choćby symboliczncyh w bardziej liberalnych domach. Naczynia, dekoracja stołu, serwetka do schowania afikomanu haftowana własnoręcznie… Wreszcie treść. Z której haggady czytać, czy wybrać jeszcze jakieś dodakowe teksty, wiersz, fragment z ważnej książki? Na jakie melodie śpiewać psalmy? Objaśnianie dzieciakom, tłumaczenie dorosłym.
Odpowiedzialność jak i jaka tradycja przekazywana będzie przy twoim stole. Jak zaśpiewasz, jak objaśnisz, jak przygotujesz, tak będzie. Bez narzekań na chór i proboszcza, albo migracji tam, gdzie świąteczna liturgia ładniejsza…
Podobne myśli miałam zawsze w szabatowy wieczór u B. i T. U nich chałę przykrywa się własnoręcznie ozdabianą serwetą, którą na ślub dostali od jego babci, podobnie jak wszystkie jej wnuki zakładające własne domy. Z kolei psalmy i modlitwy każdy z nas czyta z innej książeczki, jedne są ze ślubów lub bar micwy, inne przywiezione z podróży. Znów dom który ma własny liturgiczny obrządek, czasem z trudem negocjowany pomiędzy bardzo różnymi tradycjami rodzinnymi. Powoli angażują swoje małe dzieci w to, co dzieje się przy stole. Cokolwiek robimy, czy śpiewamy – wyjaśniają. Dawniej widywałam jak trzyletni J. rozlewał dowcipkując sok z winogron. Teraz już poważniejszy z tatą odmawia kidusz.
Tu w wiarę i liturgię nie wprowadza katecheta. Nikt nie zrobi tego za ciebie.
Twój stół, twój dom, twoja liturgia. Twoja odpowiedzialność.
Gdyby ktoś spytał, czego wyznawcom judaizmu trochę zazdroszczę, to właśnie tego.
Wspanialy tekst, jestesmy dziecmi jednego Ojca, powinnismy sie od siebie wzajemnie wiele uczyc zamiast wytykac palcami co bylo i co kto komu. Nie wiem, czy mi sie to za pierwszym razem uda, ale sprobuje podobnie. Przeciez dzieki takiemu podejsciu ten Narod przetrwal a nie rozmyl sie w otoczeniu.