A ty? Wolisz piec ciasteczka czy kosić trawę? Po genderkonferencji KAI.

Do sztambucha ku pamięci wpisywano złote myśli.

Po konferencji KAI „Gender oczami specjalistów,” która odbyła się 23 stycznia, mam ich w notesie wiele. W końcu notowałam przez prawie 6 godzin, żeby się nieco rozgrzać w chłodnej sali plenarnej siedziby Konferencji Episkopatu Polski. Co tam nie było mówione.

Z ciekawszych opinii usłyszeliśmy, że po ratyfikacji konwencji o zapobieganiu przemocy wobec kobiet będzie trzeba zamknąć seminaria duchowne. Prof. Lew Starowicz tłumaczył natomiast, że w związkach równościowych, w których dąży się do niwelacji różnic (kobieta próbuje zrobić z mężczyzny kobietę bis) zanika pożądanie.

Mam zatem kolekcję myśli i cytatów wartych zapamiętania z różnych powodów. Selektywna i subiektywna to kolekcja. Tu mówimy zwykle o Żydach i kobietach, więc chętnie się podzielę kilkoma cytatami w temacie:

„Z góry mówię, że chociaż niektóre środowiska traktują mnie jako zwolenniczkę ich poglądów. Otóż ja mam poglądy niezwykle tradycyjne. To znaczy, bardzo bym nie chciała żeby w Kościele polskim doszło do tego do czego doszło w Kościele kanadyjskim, że jezuici żeby się przypodobać tamtejszym prądom, robią na drutach sweterki ze starszymi paniami. Autentyk. I modlimy się tam nie Ojcze, tylko Matko nasza. Myślę, że po prostu trochę nam się pokręciło.”
— s. Małgorzata Chmielewska

„Równość w godności, którą Kościół od samego początku i sam Pan Jezus podkreślał, ma nic wspólnego z równością funkcji. To mówi św. Paweł o różnych darach. Stąd nie mam najmniejszych marzeń o tym, żeby być kapłanem. Co więcej, uważam że kobiety robią ogromny błąd, dlatego że my nie musimy wszystkiego chcieć robić za panów, niech oni się z tym kapłaństwem pomęczą.”
— s. Małgorzata Chmielewska

„Pan Jezus chodziłby brudny, obdarty i głodny, gdyby nie dziesiątki kobiet, które za nim szły i które mu udzielały ze swego mienia. Ale – uwaga – to była slużba z miłości. Robiły jedzenie, pewnie jakoś tam prały (w końcu nie przypuszczam, żeby św. Piotr potrafił sobie uprać szaty, być może źle go oceniam). Ale Pan Jezus nie wykorzystał tego do budowania swojego wizerunku, do budowania swojej władzy. Zarówno te kobiety jak i on sam, Bóg-Człowiek, mieli głębokie poczucie, że razem służą miłości. I nie miało to znaczenia, czy było to pranie (nie było wtedy skarpetek, ale załóżmy szarfę czy tunikę apostołów), czy szykowanie jedzenia, czy było to głoszenie. Tylko pod tyn warunkiem mogę się zgodzić na to, że dziewczyna młoda, wstępująca do zakonu, będzie gotować w seminarium. Pod tym warunkiem. Bo jeżeli to będzie służyć wyłącznie temu, żeby mężczyźni w Kościele przejmowali całą władzę (mówię o władzy materialnej), żeby służba kobiet nie była doceniona, to ja mówię nie.”
— s. Małgorzata Chmielewska

„Musimy wrócić do ciężkiej pracy nad harmonią, która musi się objawiać w konkretnych gestach. To nie może być tak, że mówimy, że wszyscy są równi, a jak rozmawiamy, czy Episkopat się zastanawia nad rodziną, to nie ma żadnej baby, albo jest pół i do tego siostra zakonna.”
— s. Małgorzata Chmielewska

„Kościół liczebnie składa się conajmniej w 50% z kobiet i w 50% z mężczyzn, a patrząc na uczestnictwo w mszach niedzielnych to więcej jest kobiet. Bogactwo duchowe, które niosą te kobiety, my niesiemy, doświadczenie nasze życiowe nie ma przełożenia – jest jakaś blokada – na doświadczenie całego Kościoła. Może dlatego, że nie umoemy siebie słuchać. Że proboszcz w Kościele nie został nauczony tego, by wysłuchać bogactwa duchowego i pozwolić się nim podzielić. Kościół jest i będzie kaleki w każdym miejscu, w którym nie ma razem mężczyzn i kobiet.”
— s. Małgorzata Chmielewska

„Jest jakis korek między przepływem doświadczeń duchowych kobiet i mężczyzn. Gdybyśmy podzielil się tym, co mamy do powiedzenia, podzielili się naszymi doświadczeniami i nie bali się tego, Kościół byłby dużo bogatszy, a kobiety nie chodziłyby i nie mówiłyby (zwłaszcza te bardziej co bardziej młode), że są niedocenione. Tego mi brakuje.”
— s. Małgorzata Chmielewska

„Chciałabym się z Państwem podzielić czym jako kobieta się niepokoję, słuchając o ideologii gender. Chcę powiedzieć o gender jako o pewnego rodzaju ingerencji w moją kobiecość i w moje macierzyństwo, którego istotą jest wychowanie dzieci. Bo patrząc na to, co dzieje się już w krajach, w których ta ideologia gender rzeczywiście zafunkcjonowała, widzę dążenie do stopniowego decydowania o wychowaniu naszych dzieci. Jako kobieta bardzo się tym martwię. ”
— Kinga Małecka-Prybyło, fundacja PRO Prawo do Życia

„Jako kobiecość rozumiem delikatność, troskę, chęć dawania życia, chęć troszczenia się o to życie. Rozumiem przez kobiecość również niezwykłą empatię, to połączenie niezwykłych cech jak kruchość i jakaś odporność. Jesteśmy jako kobiety tak ukształtowane, że podejmujemy wiele wyzwań, wśród których najważniejsze dla nas jest wychowanie dzieci. My jako kobiety najlepiej wiemy co jest dobre dla naszych dzieci. Mamy to zwyczajnie w naszej naturze. Kobiecość jest naszym darem i jest jednocześnie naszym wielkim szczęściem.”
— Kinga Małecka-Prybyło, fundacja PRO Prawo do Życia

„Kiedy słucham haseł bardzo aktywnych pań genderystek, to bardzo się martwię, że one pod pozorem naprawdę dobrych rzeczy, równouprawnienia, troski o nasze prawa – pozytywnych i wyglądających bardzo dobrze – jednak ukrywają coś innego. Bo jak przyjrzeć się bliżej temu co się do nas mówi, to okazuje się, że to jest zrównanie kobiet i mężczyzn na każdej płaszczyźnie. Powiem szczerze, że nie jestem zainteresowana zrównaniem z mężczyzną, bardzo dobrze czuję się w swojej roli. Lubię piec ciasteczka, dekorować dom i bardzo się cieszę, że mój mąż woli odśnieżać podwórko, lubi dokładać do pieca i kosić trawnik. Ja kiedyś spróbowałam kosić trawnik, ale już po napotkaniu pierwszego pagórka zrezygnowałam. Więc my się bardzo pięknie uzupełniamy i dzięki temu tworzymy piękny dom i harmonijną rodzinę.”
— Kinga Małecka-Prybyło, fundacja PRO Prawo do Życia

„Zmusza się nasze dzieci, żeby poszły wcześniej do szkoły. Następnie zakazuje się informowania rodziców czego w szkole się uczą (proszę przypomnieć sobie przykład Rybnika). Odbiera się, na następnym etapie dzieci rodzicom, potem w końcu zamyka się rodziców w więzieniach, kiedy nie chcą by chodziły do szkoły i uczyły takich a nie innych treści. Więc to jest duży zamach na nasze rodzicielstwo i to mnie bardzo jako kobietę martwi. ”
— Kinga Małecka-Prybyło, fundacja PRO Prawo do Życia

„Jeszcze większym moim zmartwieniem jako kobiety i matki jest założenie równościowego traktowania i wychowania dzieci. Ja mam dwóch synów i córeczkę i oni naprawdę bardzo się różnią. Żeby nie wiem jak wspólne zabawki kupować, to zawsze córeczka będzie wybierała te dziewczęce zabawki. Poza tym będzie przejawiała też takie niezwykłe, kobiece cechy. ( tu historia o 3-letniej córeczce i chorym braciszku: „Spontanicznie pobiegła do szafy po kocyk żeby go przykryć, bo czuła, że musi pomóc. Bardzo dobrze czuje swoją naturę.”)
Musimy pielegnować te różnice w naszych dzieciach.”
— Kinga Małecka-Prybyło, fundacja PRO Prawo do Życia

„To, czym mnie najbardziej niepokoi gender to zamach na niewinność naszych dzieci. Seksualizacja i demoralizacja naszych dzieci. To jest coś, na co absolutnie nie ma zgody mojej jako matki i myślę, że mówię tu w imieniu wielu kobiet, wszystkich normalnie myślących kobiet i rodziców. Wdrażanie seksualnych technik do przedszkola naprawdę nie służy naszym dzieciom. ( tu o standardach WHO, uczeniu przedszkolaków masturbacji i szesciolatków rodzajów antykoncepcji). To jest oczywiste deprawowanie naszych dzieci, to jest oczywisty zamach na ich niewinność, to pozbawianie ich wstydu i to jest wychowywanie ofiar dla pedofilów. Nie możemy mieć wątpliwości, że to idzie w tym kierunku.”
— Kinga Małecka-Prybyło, fundacja PRO Prawo do Życia

Powiedziałam Państwu te słowa dzisiaj z takiej też kobiecej strony, nieskażonej jeszcze genderyzmem, myślę że obdarzonej empatią i jakąś taką kobiecą intuicją. Chcę powiedzieć, że czuję, że ta ideologia zmierza do katastrofy.
— Kinga Małecka-Prybyło, fundacja PRO Prawo do Życia

14 komentarzy do “A ty? Wolisz piec ciasteczka czy kosić trawę? Po genderkonferencji KAI.

  1. ~jaga

    Siostra Malgorzata Chmielewska to bardzo madra kobieta- wywazona w sadach, wiedzaca czego chce, i nie dajaca sobie robic wody z mozgu.

    Pozdrowienia i szacunek dla Siostry:)

    1. ~

      Pozwalam sobie zatwierdzać komentarze, bo inaczej zalałaby ten blog fala antysemickiego bluzgu. Czasem siłą rzeczy zatwierdzam z opóźnieniem.

      1. ~Kalina

        O zgrozo…. antysemityzm w związku z ideologia gender???? Tego jeszcze nie bylo…:)))

  2. ~Elżbieta

    Myślenie i mówienie, że kobieta to krucha, delikatna, empatyczna, ale odporna istota zawsze mnie denerwowało. To stereotyp. Byłam i jestem dużą, silną (fizycznie) babą, myślałam i działałam szybko i skutecznie. Bywałam przy tym niedelikatna, ale nie czułam sie mniej kobietą od innych, chociaż tak czasem mnie postrzegano. Kobiety są różne, podobnie jak mężczyźni. I tak powinno pozostać. Różnice to bogactwo dane nam przez Stwórcę. W dzieciństwie nie lubiłam lalek, bo były sztywne i pachniały plastikiem. Wolałam pluszowe misie wypchane trocinami. Dziś lubię s. Chmielewską za jej konkret i serce.

  3. ~Małgorzata

    Przytoczyła Pani różne spostrzeżenia, przemilczając własne zdanie na ten temat. Ciekawe czy zgadza się Pani z powyższymi uwagami ? Ciekawość nie tyle mnie pożera, co -nadgryza, więc chętnie poczytam jakie jest Pani stanowisko wobec Gender.
    Ukłony

    1. Zuzanna Radzik Autor wpisu

      Szanowna Pani, swoje zdanie wyrażałam wielokrotnie na łamach Tygodnika (kilka linków wklejam poniżej). A jeśli chodzi o te konkretne wypowiedzi, to z p. Małeckiej-Prybyło słuchałam z trudnością (cały czas zastanawiając się czemu na konferencji specjalistów o gender mam słuchać takich historyjek o ciasteczkach), a z s. Chmielewską, którą ogromnie podziwiam i szanuję, momentami się zgadzam, ale uwagi o Kanadzie mnie zasmuciły, bo trochę lekceważące, a temat dostrzegania kobiecych aspektów Boga to doniosła kwestia, która na takie traktowanie nie zasługuje.

      o kobietach:
      http://tygodnik.onet.pl/wiara/czy-franciszek-zmieni-sytuacje-kobiet-w-kosciele/znprv
      http://tygodnik.onet.pl/wiara/cichy-eksodus/h210r

      o gender:
      http://tygodnik.onet.pl/wwwylacznie/list-biskupow-na-temat-gender-instrukcja-obslugi/jfdj9
      http://tygodnik.onet.pl/wiara/skad-sie-bierze-nagonka-na-gender-czyli-przepis-na-wroga/z8kkm

  4. ~Małgorzata

    Dziękuję za wyjaśnienia, za chwilę zapuszczę wzrok na podlinkowane artykuły. Proszę wybaczyć, ale bywają wśród komentatorów osoby, które się mocno na Tygodniku red. Mucharskiego zawiodły, stąd też nie są na bieżąco…
    Z niekłamanym poważaniem

  5. ~Małgorzata

    Szanowna Pani Zuzanno, miło się czytało aczkolwiek w niezgodzie co do paru akapitów. Czemu denerwować nas ma język czyichś doświadczeń, choćby był prosty, „ciasteczkowy”? Gdy człowiek mówi cos z serca nie ubiera tego w eufemizmy i terminologie rodem z nauk społecznych. Co do siostry Chmielewskiej ja mam proste przełożenie – skoro imponuje mi jej odwaga, wiara i bezkompromisowość to dlaczego nie miałabym zawierzyć jej intuicji? Tak więc mnie się stety/niestety owe fragmenty bardzo spodobały.
    Ukłony

  6. ~magda_gl

    Droga s. Małgorzato jedno tylko zdanie wyłowiłam,choć każda warte przemyślenia, jako że mam ochotę pomęczyć się;-)

    „Co więcej, uważam że kobiety robią ogromny błąd, dlatego że my nie musimy wszystkiego chcieć robić za panów, niech oni się z tym kapłaństwem pomęczą.”

    Ja nie wiem, czy to aż taki ciężar? zależy jak na to spojrzeć. W negatywnym ujęciu to branie sobie czegoś na przetrzymanie, bez większego, czy głębszego zaangażowania. Mówi się często, gdy kto robi pewne rzeczy bez przekonania, wyczucia, chęci, iż meczy się niemożebnie czy męczy coś. Gdy zaś potraktujemy powołanie jako dar każdy wysiłek daje swego rodzaju zadowolenie, spełnienie tedy nie zważa się na stan niejakiego wyczerpania, wypalania…Być może kobiety również mogłyby wziąć na siebie taki ciężar, mają wszak powołanie do macierzyństwa, a to przecie bardzo wyczerpujące, wymagającego nieustannego czuwania 'zajęcie’. O inne zaś potrzeby ciała i opiekę nad nimi mogą zatroszczyć się wówczas mężczyźni, przecież równie potrafią być niezwykle czuli i opiekuńczy. Dlaczego odbierać IM takiej formy służby(?)

    Pani Zuzannie, niestrudzonej orędowniczce nadziei na godne miejsce kobiet w Kościele, dziękuję;-)

  7. ~Tomasz

    Sam zdecydowanie wolę coś upiec niż skosić trawę, ale cały ten polski „gender bender” to kompletna ustawka. Zupełnie tak jakby dwie strony umówiły się na przeciąganie liny.

    Kościół ma zadawnione problemy z rolą kobiet, tak jak i z upływem czasu. Różne formy grzechów seksualnych są mu bardzo dobrze znane i praktykowane. Formalnie ma rację bo „Gender Theory” jest zbudowana na solidnych podstawach filzoficznych Prof. Judith Butler, ma polityczny program działania i spore osiągnięcia prawne i organizacyjne. (a to definicja ideologii politycznej). Ale episkopat tego nie wyjaśnia tylko szasta bzdurnymi sloganami. Może jakby wyjaśnili, to trafiło by to zbyt blisko spraw „Q” czyli queer do którego zaliczana jest pedofilia?.

    Drugą stroną w przeciąganiu liny są przywódczynie skrajnego skrzydła lesbijsko-feministycznego. Im nie chodzi w tej chwili o równouprawnienie kobiet tylko o wprowadzenie problemów LGBTQ na środek sceny politycznej w różnych krajach. Te przywódczynie wprowadziły termin „Gender Studies” w Polsce, udając że chodzi o sprawy równouprawnienia kobiet. Tyle tylko że w USA, skąd to pochodzi, Gender Studies wypierają z uniwersytetów „Women Studies”!!. Jest to polityczna walka skrzydła feminizmu zdominowanego przez problematykę LGBTQ, czyli Gender Ideology oparte o Gender Theory p. Butler Tymczasem w Polsce Gender Ideology rzekomo nie istnieje, a słowo gender oznacza problematykę równości kobiet. Czyli coś zupełnie innego niż po angielsku!.

    W Polsce problematyka homoseksualizmu tkwi w epoce kamiennej bardziej niż sprawy kobiet, ale to nie powód żeby mieszać w głowach i języku. Jak poprzednio pokazała Pani Radzik, w tej problematyce można używać pojęcia „płciowości” i zupełnie nie używać słowa gender. W Polsce trzeba pracować nad obydwoma problemami, a nie „przemycać” jeden pod pokrywką drugiego.

    Swoją drogą to przez jakiś czas miałem nadzieję że to właśnie TP pod wodzą Pani Radzik i O. Prusaka przekłują ten gender, pokażą co i skąd się wywodzi, i wytrącą pałki z rąk obu stron.

  8. ~Dariusz Kot

    Kobiety w Kosciele rzymsko katolickim ?! Poslugujac sie amerykanskim powiedzonkiem, w tym pokoju Kosciol zdolal upchac az trzy slonie – a na dodatek jakims cudem sprawil, ze nikt ich nie widzi 🙂 Slon pierwszy, historyczny – Kosciol nie tylko przejal ultrapatriarchalna Biblie hebrajska, ale na dodatek w pewnym momencie na jego nature ogromnie wplynelo myslenie ascetyczno-monastyczne (nic sie nie zmieni, dopoki Kosciol nie odkryje zaskakujaco duzej roli kobiet w apokaliptycznym ruchu Jezusa z Nazaretu). Slon drugi, organizacyjny – czescia struktury wladzy w KRK jest celibat, gwarantujacy, ze ksiadz nie musi wybierac miedzy sugestiami biskupa, a sugestiami zony, a przede wszystkim niczego nie dziedziczy i majatek pozostaje w rekach organizacji (nic sie nie zmieni, dopoki do celibatu bedzie dorabiana post-factum teologia, a kobiety nie beda albo mogly zostac kaplankami, albo odzieli sie wladze w Kosciele od przynaleznosci do duchowienstwa). Slon trzeci, cywilizacyjny – Koscielna teologia ortodoksyjna w pewnym momencie utracila kontakt z wiedza o swiecie, a zatem wspolczesna wiedza na temat plci, zwlaszcza plynaca z dominujacego w naukach biologicznych ewolucjonizmu, jest w Kosciele prawie nieobecna (nic sie nie zmieni, dopoki i biskupi, i naukowcy beda tylko bojazliwie omijac sie nawzajem, i zapewniac wszystkich dookola, ze konfliktu nauki i teologii Bron Boze nie ma – zamiast zaczac realna prace nad aktualizcja teologii i antropologii katolickiej). Mowiac bardziej po polsku i zostawiajac amerykanskie slonie na boku: inteligentne katoliczki, jak Pani, wedlug mnie bija glowa w mur, co jest o tyle smutne, ze tych murow Kosciol postawil az trzy, a juz pierwszy czyni podobne dzialania dosc bezsensownymi…

  9. ~Religiusz

    „Lew Starowicz tłumaczył natomiast, że w związkach równościowych, w których dąży się do niwelacji różnic (kobieta próbuje zrobić z mężczyzny kobietę bis) zanika pożądanie”… o co Kościół walczy od 1000 lat. LOL!

  10. ~Lena

    Na początku śmieszyły mnie wizje partii prawicowych oraz ludzi związanych z Kościołem na temat problematyki płci (ang.gender studies). Teraz odczuwam konsternacje. Cóż, jeśli ktoś uważa, że zachowanie, normy i wartości nie są przypisywane przez daną kulturę do płci, to nie wiem, gdzie ta osoba się chowała. Platon, żyjący w IV w.p.n.e, który uważany jest za feministę, głosił kwestie o wiele bardziej mądre, postępowe, o szerszym światopoglądzie, niż „autorytety” teraz. Porusza on kwestie natury, czyli pyta o role kobiety i mężczyzny w społeczeństwie. Stwierdza, że należy w takim wypadku prawidłowo zdefiniować samo pojęcie natura, dodaje, że jeśli chodzi o zawód, to natura kobiet jak i mężczyzn ma się tak, jak natura łysych do natury owłosionych. Tłumaczy więc, że płeć jest przypadłością ciała. To dusza a nie fizyczność – płeć, stanowi o wartości człowieka. Od osobistych upodobań czy predyspozycji, człowiek czuje pociąg do muzyki, sportu, nauk ścisłych, fryzjerstwa, malarstwa, literatury, czyli to zależy od jednostki a nie od płci. Mężczyzna, który nie ćwiczy, nie ma kondycji, nie dorówna Justynie Kowalczyk w biegach, a przecież, mówi się, że mężczyźni są silniejsi i bardziej wytrzymali. Nie. Dziwi mnie też, stale powielane sądy, że kobiety są lepszymi opiekunkami dla dzieci, niż mężczyzni. Przecież, wszelkie badania, wskazują, że oksytocyna (hormon, który umożliwia tworzenie więzi międzyludzkich) wytwarzany jest u mężczyzn w równym stopniu co u kobiet. Ojciec, tworzy więź z dzieckiem pod wpływem dotyku. Śmieszne są sądy, że chromosom Y robi z mężczyzn kalek do sprzątania, gotowania, bycia fryzjerem, stylistą czy opiekunem dla dzieci. Działaczka Kinga Przybyło, wychowuje pokorną, uniżoną, słodką, niewinną dziewczynkę, która dopiero w życiu będzie podatna na złe traktowanie mężczyzn. Kobiecość to nie tylko uległość, ale też dążenie do samorealizacji i umiejętności walczenia o swoje cele w życiu. Tak samo jak męskość to nie według mnie zacięcie, brak emocji, gazeta i telewizor, czy znajomość sztuk walki. Męskość to przyznanie się do uczuć, łzy, pomoc w codziennych obowiązkach. A związek to partnerstwo, a nie relacje na lini władza-sługa.

Możliwość komentowania została wyłączona.